niedziela, 27 czerwca 2010

Urlop dla freelancera?

Jak powszechnie wiadomo, freelancer to osoba, która pracuje w swoim domku nad jeziorem, tak od 11 do 14, ze trzy dni w tygodniu. Zawsze może też wyjechać na wakacje, żeby pozwiedzać sobie jedyną odkrytą jaskinię głębszą niż 2 kilometry i wrócić gdzieś tak we wrześniu. Przecież freelancer bierze wolne kiedy chce. Właściwie to zawsze ma wolne.


Grafika:

Niestety jest trochę inaczej. Jest jeszcze coś takiego jak klienci. To podstawa utrzymania każdego wolnego strzelca. Ich liczba nie jest nieograniczona.

Wyobraźcie sobie, że prowadzicie warzywniak. Nagle, w ciągu kilku dni, podejmujecie decyzję o zamknięciu go na kilka tygodni. Kiedy wrócicie, klienci znajdą już sobie nowego dostawcę warzyw. Jasne, są nowi, ale zasięg warzywniaka jest ograniczony mniej więcej do osiedla.

Pozyskanie nowych klientów jest dużo trudniejsze niż utrzymanie starych, którzy - nawet jeśli nie jesteś najtańszy/najlepszy - wiedzą już czego się po tobie spodziewać. Jeśli nagle znikniesz, będą musieli "przez ciebie" poświęcić środki na znalezienie zastępstwa. To będzie twoja wina, więc przestaną cię lubić;).

Tak samo jest z bardziej abstrakcyjnymi niż ogórki produktami jakimi są strony internetowe albo artykuły. Dwumiesięczna, niezaplanowana przerwa jest równoznaczna ze stratą stałych klientów, a tacy - obok obowiązkowych oszczędności na jakieś trzy miesiące - są podstawą do spokojnej pracy. Ja nie zaryzykuję ich utraty.

Przedruk artykułu Marcina Kosedowskiego z bloga Like a Geek

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Archiwum