niedziela, 4 marca 2012

Open space - reaktywacja

Open space - nieludzki, niewygodny, niezdrowy, konfliktowy... w powszechnej dziś opinii otwarta przestrzeń biurowa wydaje się składać z samych wad. Poza jedną zaletą - ekonomią. Czy tak jest rzeczywiście? Rosnąca popularność coworkingu, który funkcjonuje właśnie w takiej otwartej przestrzeni, rzuca nowe światło na najbardziej znienawidzone miejsce pracy - osławiony open space.


Open space - reaktywacja za sprawą coworkingu
Foto:

Open space - zombi XXI wieku

Mimo, iż wielokrotnie krytykowany, pamiętający czasy parowozów i Wielkiego Kryzysu, open space ma się świetnie i nadal pozostaje dominującym układem przestrzennym we współczesnych biurowcach. Dziś pracuje tak sektor bankowy i ubezpieczeniowy, programiści, graficy, dziennikarze, czy architekci. O ile w przypadku dwóch ostatnich grup praca w jednym, wspólnym pomieszczeniu jest uzasadniona łatwością i szybkością przepływu informacji niezbędnych do sprawnego funkcjonowania, tak w przypadku call center, biura obsługi klientów, czy zwykłej powierzchni pod wynajem rządzą już niemal wyłącznie przesłanki ekonomiczne - tworzenie otwartej przestrzeni biurowej jest zwyczajnie znacznie tańsze niż jej dzielenie.

Optymalizacja i demokratyzacja
czyli skąd się wziął open space.

Korzenie zupełnie nowego pomysłu na biuro leżą w rewolucji przemysłowej końca XIX wieku. Wraz z rozwojem przemysłu, handlu, bankowości i organizmów miejskich rozrastała się też machina biurokracji do ich obsługi. Od lat 20-tych XX wieku lawinowo już zaczęły rosnąć szeregi kadry pracowników biurowych i nie sposób było pomieścić ich w standardowych kantorkach i pokojach. Zaczęto więc poszukiwać rozwiązań lepiej wykorzystujących przestrzeń, pozwalających pomieścić więcej pracowników i dając możliwość organizowania pracy na wzór przemysłowej taśmy, gdzie każdy pracownik wykonywał część większej całości w ściśle określonym czasie i porządku. Otwarte biura nowego typu spełniały te ekonomiczne przesłanki zapewniając przy tym sprawną komunikację pomiędzy pracownikami, ale też dając możliwość łatwej kontroli szeregowych pracowników przez kierowników wyższego szczebla. Z początku biura takie powstawały głównie w Stanach Zjednoczonych; za pierwszy biurowiec z przestrzeniami typu open space można przyjąć Larkin Building projektu Franka Lloyd'a Wright'a z 1906 roku! Wdrażanie nowego środowiska pracy odbywało pod szyldem zwiększania efektywności pracy i równości. Pozornie demokratyczny system open space szybko ujawnił jednak, że i w takiej przestrzeni istnieją miejsca lepsze i gorsze, nie wspominając o tym, że kadra menadżerska nigdy do open space nie zawitała - od początku posiadała swoją prywatną wygrodzoną przestrzeń, którą w postaci szklanych boksów z żaluzjami znamy z niemal każdego amerykańskiego filmu lat 60 i 70-tych. W kolejnej dekadzie open space był już dość głośno krytykowany i choć architekci poszukiwali nowych rozwiązań to w większości wypadków kończyły się one face-liftingiem nieco tylko humanizującym przestrzeń; pojawiły się kubiki, meeting room'y, ażurowe przesłony, zieleń - istota jednak pracy i organizacji przestrzeni pozostała ta sama.

Co było (i nadal jest) nie tak z przestrzenią open space? Podstawowe wady zna większość pracowników korporacyjnych: wszechobecny hałas, niedoświetlenie, brak prywatności, opresja kontroli. Jednocześnie każda z tych wad jest pochodną zalet jakie open space miał przynieść. W typowym, korporacyjnym "openspejsie" zaleta łatwej i ciągłej komunikacji między pracownikami generuje kakofonię dźwięków i rozmów wzmaganą przez tzw. efekt Lombarda - im głośniejsze otoczenie, tym głośniej mówimy, aby się usłyszeć. W efekcie dziesiątki osób nieustannie na siebie krzyczą. W nowoczesnych biurowcach do walki z hałasem zaprzęga się więc coraz bardziej wyrafinowane konstrukcje akustyczne i materiały wygłuszające, aby uzyskać lepsze warunki pracy. 90% analiz dotyczących przestrzeni typu open space i jej wpływu na pracowników wskazuje, że w biurach takich zwiększa się poziom stresu wynikający z poczucia nieustannej kontroli, ale też praca w dużej grupie pracowników skazanych na ciągłe przebywanie ze sobą powoduje lawinę konfliktów międzyludzkich.

Nie taki diabeł straszny - czyli inne spojrzenie na open space

W biurach coworkingowych, które przeznaczone są dla wolnych strzelców, czy jednoosobowych przedsiębiorców wady open space tracą jednak na znaczeniu. Kluczowe są tu relacje pomiędzy pracownikami open space - w coworkingu NIE SĄ ONI PRACOWNIKAMI w klasycznym znaczeniu tego słowa, nie istnieją pomiędzy nimi żadne zależności służbowe, a przestrzeń jest prawdziwie demokratyczna ponieważ... nie ma kierowników i wybór miejsca pracy zależy wyłącznie od samego zainteresowanego. Nie ma więc opresji kontroli. Użytkownicy biura coworkingowego, czyli mówiąc krócej - coworkerzy, korzystają z niego dobrowolnie - mogą zmienić miejsce i czas, zawsze można się przesiąść albo zrezygnować, zresztą nie zawsze korzystają z takiego biura codziennie - wiele osób używa go kilka razy w tygodniu, a nawet tylko kilka w miesiącu, łącząc różne miejsca pracy: dom, kawiarnie i coworking właśnie, wg własnych potrzeb czy nawet chwilowego nastroju.

Hałas nie jest uciążliwy gdyż... właściwie nie występuje - na co dzień w coworkingowym openspejsie zobaczymy ludzi w słuchawkach skupionych nad własnym laptopem i uszu naszych dobiegać będzie jedynie cichy stukot klawiatury - taka jest specyfika pracy freelancera. Czasem tylko ktoś podzieli się jakimś żartem czy informacją lub wymieni uwagę z sąsiadem, cała zaś aktywność rozmów, telefonów, czy burz mózgów przeniesiona jest do odrębnych obszarów i działa jak regenerująca przerwa w wytężonej pracy.

Brak prywatności również nie jest problemem - wprawdzie wg psychologów praca w dużej, wspólnej i anonimowej przestrzeni narusza głęboko zakorzenioną w ludziach terytorialność i może prowadzić do utraty poczucia bezpieczeństwa, to trzeba pamiętać, że badania dotyczą etatowych pracowników biurowych, niejako skazanych na pracę we wspólnej przestrzeni, skazanych tak na miejsce jak i ludzi w nim przebywających dzień w dzień i to przez całe lata swej zawodowej kariery. Dla freelancera zaś coworkingowy open space to opcja - nierzadko zresztą wybrana jako ucieczka przed nadmierną prywatnością samotnej pracy w domu.

Coworking space - czyli druga młodość open space

W odbiorze i ocenie open space nie można pominąć kwestii skali - korporacyjne open space'y zajmujące całe piętra biurowców nierzadko liczą kilkaset metrów kwadratowych jednej przestrzeni na której może pracować kilkadziesiąt czy sto kilkadziesiąt osób! Coworking działa w innej skali, i choć są biura coworkingowe z miejscem dla setki coworkerów to nie są oni wepchnięci do jednej przestrzeni - jedną bowiem z cech coworkingu jest różnorodność przestrzeni, która służy do pracy, spotkań, relaksu - atmosferą bliżej jej do klubu czy kawiarni, niż klasycznego biura. Rewolucja teleinformatyczna, która umożliwiła pracę zdalną powoduje, że wkrótce nawet etatowi pracownicy korporacji nie będą zapewne musieli ciągle pracować w siedzibie firmy.
W centrum Warszawy z coworkingu skorzystać można w biurcu.Warszawskie biuro coworkingowe biurco
Stąd właśnie w kierunku biura-klubu, czyli miejsca nie tylko pracy, ale również, a z czasem może nawet przede wszystkim - spotkań między pracownikami, podążają również najnowsze trendy aranżacji powierzchni biurowej.

Są to jednak zmiany formy, a w coworkingu najistotniejsza wydaje się jednak zmiana nie tyle formy "openspejsu" (w szczególnym przypadku może ona wyglądać niemal tak samo jak w biurze korporacyjnym) ile jego treści - inny typ "pracownika" i inna organizacja pracy wykorzystały zalety wspólnej przestrzeni, marginalizując jej wady. W badaniach jakie przeprowadził coworkingowy magazyn deskmag wśród coworkerów na całym świecie, przestrzeń open space nie jest postrzegana negatywnie (choć wyraźna jest granica wielkości do 50 stanowisk) - można nawet powiedzieć, że jest cechą rozpoznawczą coworkingu. Właściwie nie sposób wyobrazić sobie biura coworkingowego bez dużej, wspólnej przestrzeni.

Open space - reaktywacja za sprawą coworkinguOpen space - reaktywacja za sprawą coworkinguOpen space - reaktywacja za sprawą coworkinguOpen space - reaktywacja za sprawą coworkingu
Przestrzenie coworkingowe, od lewej: BetaHaus, LaCantine, Station-C, Collective Agency.
(zdjęcia udostępniono na licencji Creative Commons)


Można więc stwierdzić, że to nie sam układ przestrzenny open space sprawia, że praca jest uciążliwa, ale relacje między jego użytkownikami. W przypadku coworkingu, kiedy są nimi niezależni freelancerzy, którzy znaleźli się w nim dobrowolnie, wtedy open space przejawia rzeczywiście demokratyczny charakter i swoją ludzką twarz - całkiem zresztą przyjemną w odbiorze.

Spodobał Ci się ten tekst? Kliknij



Podobne wpisy:
Paradoks pracy w domu
Savoir-vivre w coworkingu, czyli jak pracować produktywnie

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Archiwum