Gdzieś tak od roku prawie nie bywam w galeriach handlowych. O ile sobie jednak przypominam to ludzie z laptopami nie okupują tam wszystkich wolnych krzeseł, bo taki widok z pewnością utkwiłby mi w pamięci. Owszem, nie trudno spotkać jednostki skulone na jakże ergonomicznym krześle barowo-kawiarnianym z laptopem ustawionym na stoliku wielkości przeciętnego talerza. Przeglądają FB, blogi czy cokolwiek innego. Bardzo mi jednak trudno wyobrazić sobie, że jest to wymarzone miejsce pracy koncepcyjnej. Czy choćby nawet idealne do przepisywania książki telefonicznej.
Zgoła inny obraz jawi się jednak po przeczytaniu artykułu Moje biuro? Galeria handlowa jaki ukazał się w poniedziałkowej Gazecie Wyborczej. Czytamy tam m.in.: "...tu ciągle coś się dzieje. Są ludzie, dużo przestrzeni i wszystko pod ręką - freelancerzy coraz chętniej wychodzą do pracy do... galerii handlowych."
CO jest pod ręką? Jak wiemy, każdemu programiście, grafikowi i tłumaczowi niezbędny do pracy jest H&M, KRUK i SATURN. Oczywiście. Skłaniałbym się jednak do zdania że bardziej przydatna byłaby niezawodna drukarka, bezpieczny internet, czy wygodny fotel. Freelancer ciągnie do ludzi, to prawda, ale gdyby tylko o ich zagęszczenie na m2 chodziło to każdy wybrałby do pracy metro lub autobus w godzinach szczytu. Chyba nie oto jednak chodzi. Postawię więc, może ryzykowną tezę, że galeriowy freelance to tylko freelans i robienie dobrej miny do złej gry.
Foto: mjaniec
Ponieważ człowiek jest zwierzęciem stadnym rzeczywiście niewielu freelancerów jest w stanie wytrzymać w domu dłużej niż kilka miesięcy bez personifikacji widelca (choć łyżka na to: niemożliwe! ;) . Potrzeba kontaktów społecznych prędzej czy później wyciąga ich z domów, a że żyją i pracują praktycznie on-line, obecność laptopa jest całkowicie naturalna. Ale GDZIE mają wyjść? Publiczny bezprzewodowy internet na łonie natury to piękna idea, ale po pierwsze działa przez 30 sekund 2m od hotspota (tak, wiem - mamy mieć Trakt Królewski;) a po drugie, nie oszukujmy się - do pracy to się on nie nadaje i zapewne nigdy nie będzie. Nie takie jest zresztą jego przeznaczenie. Siłą rzeczy pozostały więc wszelkiej maści kawiarnie i... no właśnie - centra handlowe. Tak przynajmniej mogło by się wydawać.
Na zachodzie Europy, a właściwie jeszcze dalej - za oceanem, gdzie freelancerów jest jakieś 697 razy więcej niż nad Wisłą, już wiele lat temu wpadli na pomysł aby pracować w miejscach publicznych, w większych grupach. Z uwagi na konieczny dostęp do internetu i minimum wygód w postaci kawy padło na kawiarnie. Spotkania takie przyjęły nazwę jelly. Jeszcze później "wymyślili" coworking który zgrabnie połączył domowy luz, kawiarnianą atmosferę i biurową wygodę. Szerzej o tym połączeniu w artykule coworking, czy biuro na godziny?.
Na szczęście autorka zauważyła trend jakim jest coworking i w tekście przeczytamy o otwierających się w Polsce centrach coworkingowych i nieco o możliwościach jakie stwarzają. Piszę "na szczęście", gdyż idea coworkingu nie jest jeszcze powszechnie znana i co za tym idzie, jestem przekonany że część osób rzeczywiście usiłujących pracować w galeriach i kawiarniach czyni to nieświadoma innych możliwości. Warto jeszcze pamiętać, że choć kawiarnie robią wszystko by przyciągnąć klientów i o lokal bez internetu już coraz ciężej to jednocześnie "w wielu miejscach surferzy nie są już dziś mile widziani. Kawiarnie ograniczają czas dostępu do hotspotów. Chcą mieć normalnych gości, którzy przychodzą do kawiarni, by napić się kawy, zjeść coś i porozmawiać, a nie tylko klikać w klawiaturę." - taką opinię przeczytamy w materiale Nie chcą laptopów w kawiarniach.
Oczywiście nie wszystko jest dla wszystkich. To oczywista oczywistość;) Pewna część wolnych strzelców pracowała, pracuje i będzie nadal pracować samotnie w domu. Część będzie uciekać czasem do Coffee Heaven. Część znajdzie rozwiązanie swoich problemów w coworkingu. W krajach rozwiniętych jest to całkiem znaczna grupa. To dla niej i dzięki niej coworking rozwija się tak dynamicznie. Galeria handlowa to jednak w moim przekonaniu ostatnie miejsce na ziemi jakie nadaje się do pracy. Chyba, że potraktujemy je bardziej jako miejsce lansu i spędzania wolnego czasu... A nieoświeconym - wybaczmy.
Przeczytaj artykuł z którym nieco polemizuję: Moje biuro? Galeria handlowa (artykuł na portalu wyborcza.pl.
Masz swoje zdanie? Zostaw komentarz.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz